Adam Heydel – “Ziemiańskość i sztuka polska”
I
Trojakie związki łączą ziemiańskość ze sztuką. Warstwa ziemiańska wydaje artystów, ziemianin bywa mecenasem sztuki, życie ziemiaństwa podsuwa artystom tematy.
Te trzy związki ze sztuką różnie się zadzierzgiwały w naszej historji.
Szlachcicowi wieków ubiegłych nie wypadało imać się pracy ręcznej, stawianej na równi z rzemiosłem. Wojował, politykował i gospodarzył, niekiedy chwytał za pióro. Tym zawodom oddawał się z zamiłowaniem i umiejętnością. Ale nie pielęgnował i nie potrzebował sztuk plastycznych. Toteż społeczeństwo, które Żółkiewski i Chodkiewicz, Ostroróg, Modrzewski i Kołłątaj, Kochanowski, Sęp-Szarzyński, Morstin, Potocki i Krasicki postawili blisko szczytów kultury, nie wydało ani Tycjanów, Dürerów, Rembrandtów czy Welaskezów, ani Clouet’ów, czy Poussin’ów. Na te wyżyny wdarł się za Polski Przedrozbiorowej jeden jedyny mieszczański mistrz krakowski — Wit Stwosz. Polak, czy Niemiec, trudno dociec, ale polski artysta niemal w tym samym stopniu, w jakim niemieckim stał się Daniel Chodowiecki. Przez czterysta lat czekała po nim Polska na nowy, równie wysoki wzlot twórczości.